Reklama

Artykuł

Lepiej żeby program był przetłumaczony źle, czy wcale?

Robert Wojno

Robert Wojno

  • Zaktualizowany:

Wydaje się, że w ostatnim czasie coraz więcej firm bierze sobie do serca słynne słowa Mikołaja Reja “A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają” i przygotowuje polskie wersje językowe swoich produktów. Niektóre, to autentyczne perełki, pokroju dubbingu Shreka, inne zawierają teksty po polskiemu zamiast po polsku. W grudniu 2012, wraz z aktualizacją Fruit Ninja na iPhone, język gry zmienił się na polski. Niestety nie wszystkie teksty są przetłumaczone, a jeśli już są, to prawie nigdy w odpowiedniej formie i często zbyt dosłownie. Być może uznacie mnie za językowego purystę, ale strasznie mi to przeszkadza. Tryb arkadowy? No proszę Was, może jeszcze kolumnowy! Takich kwiatków jest więcej.

O ile użycie spolszczonego słowa arcade byłbym w stanie przecierpieć, to razi mnie bardzo pozostawienie niektórych tekstów po angielsku. Nie wiem czy wynika to z niedbalstwa, czy zwykłego przeoczenia, ale wiele tekstów, szczególnie komunikatów pojawiających się podczas gry nie została przetłumaczona.

Do istniejących tłumaczeń też się przyczepię, a jakże. O ile “Owocowe anegdoty Sensei” są przetłumaczone całkiem nieźle (mam na myśli teksty, nie tytuł), to nazwy bonusów sprawiają wrażenie jakby były skopiowane wprost z Google Translate. Wszystkie te błędy rażą w oczy i przeszkadzają w czerpaniu pełnej radości z szatkowania owoców.

Może rzeczywiście trochę przesadzam z tą krytyką, ale bardzo rażą mnie takie niedociągnięcia. Zdecydowanie wolę, gdy gra jest w języku obcym i nie kłuje mnie w oczy błędami językowymi. Ułomne tłumaczenie pozwala wnioskować, że polscy klienci zostali zauważeni, ale nie są jeszcze na tyle ważni, by poświęcić im więcej czasu i pieniędzy. Dlatego wykonano tłumaczenie metodą na Google Translate.

Z jednej strony rozumiem takie postępowanie developera. Jest wiele krajów, z Hiszpanią na czele, gdzie bez lokalnej wersji ani rusz. Polska jednak nie należy do tego grona i chęć grania jest silniejsza od nieznajomości języka, o czym świadczy powodzenie takich hitów jak Landwirtschafts Simulator, czy Bau-Simulator. Są one popularniejsze niż niektóre gry po polsku. Z drugiej strony to dla mnie żadne usprawiedliwienie tak marnego tłumaczenia. Można było całą sprawę rozwiązać w inny, równie tani sposób. Twitter oddał tłumaczenie serwisu w ręce swoich użytkowników, a to tylko jedno z możliwych rozwiązań.

“A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”, ale znają również języki obce i nie potrzebujemy na gwałt polskich wersji programów i gier, bo nie potrafimy się odnaleźć w języku angielskim, czy nawet niemieckim. Cieszy mnie polonizacja coraz większej ilości aplikacji, ale błagam, nic za wszelką cenę, bo efekt będzie odwrotny do zamierzonego.

A Wy co sądzicie? Wolicie byle jaki polski od angielskiego?

Robert Wojno

Robert Wojno

Najnowsze od Robert Wojno

Editorial Guidelines